wtorek, 8 grudnia 2015

Adwent na Spiszu

  ADWENT 

Święta Łucja ze swoimi atrybutami. Obraz Domenico Beccafumi z 1521.

         W kościele katolickim adwent rozpoczyna rok liturgiczny. Słowo to pochodzi z języka łacińskiego i oznacza przyjście (łac. adventus – przyjście). Jest to czas oczekiwania na przyjście Zbawiciela, czyli Jezusa Chrystusa. Historia adwentu sięga średniowiecza – ok. V wieku. Wówczas czas oczekiwania, czyli adwent trwał sześć tygodni, podobnie jak wielki post. Obecnie trwa cztery tygodnie.
Cztery  świece oznaczają 4 niedziele adwentu. W pierwsza niedziele zapala jedną świecę - i tak w kolejne niedziele po jednej.

         Okres ten jest wypełniony modlitwami i obrzędami kościelnymi. Wierni uczestniczyli w roratach, przychodząc do kościoła ze świecami lub lampionami[1]. Roraty to poranna[2] msza ku czci Najświętszej Marii Panny, znane są w kościele katolickim już od XII wieku.
         Górale Spiscy zaznaczają swoim ubiorem czas adwentu. Mężczyźni  i kobiety zakładają ciemniejsze stroje, bez ozdób, podobnie jak w wielkim poście.
         Wieczory adwentowe spędzano na pracy, snuciu opowieści, przekazywaniu informacji czyli plotkowaniu. Plotkować to w gwarze spiskiej bojcyć, a plotkatka to bojcorka. Różnych plotek i bajek można było się nasłuchać podczas prucek (darcia pierza) lub w kadzielnej izbie. Kiedy grupa dziewczyn lub kobiet zeszła się razem, na wielu sucha nitka nie została. Lecz bajdurzenie nie można przypisywać tylko kobietom, ponieważ mężczyźni  w tym względzie nie odbiegali i nie odbiegają nadal od nich. Panowie również wymieniali poglądy co do tego jak komu się powodzi, jaki kto szykowny lub leniwy, która panna ładna i zgrabna, a która brzydka i pyskata.
         Adwent to czas kiedy gospodynie tuczyły gęsi. Bywało, że miewały po dwadzieścia lub trzydzieści gęsi. Aby były tłuste i dorodne oprócz zboża i ziemniaków robiło się dla nich specjalne kluski.
         W małym drewnianym korytku, przeznaczonym tylko do tego celu, zagniatało się ciasto z mąki owsianej i jęczmiennej oraz gorącej wody. Robiło się dosyć duże podłużne kluski (ok.8 cm), nazywane sulkami od czynności jaką wykonywano – sulać kluski – toczyć kluski. Nimi karmiono gęsi Trzeba było otworzyć dziób gęsi i wetknąć kluskę, bo sama by nie połknęła. Tak utuczone miały dużo smalcu i mięsa, oraz piękne pióra.
         13 grudnia obchodzony jest dzień świętej Łucji. Od tego dnia obserwuje się codziennie pogodę, do Bożego Narodzenia. Każdy dzień odpowiada miesiącowi następnego roku. „W świyntom Łucjom gorcki tłucom” – takie jest przysłowie na Spiszu i dawniej było ono szeroko stosowane. W tym dniu wszyscy rzucali i tłukli garnki. Zawsze należało coś rozbić na szczęście. Od Łucji do wigilii to czas na zrobienie stołka, na którym gospodarz lub gospodyni siedziała w czasie dojenia krów. Codziennie trzeba było strugać po trochę tego mebla, nie za szybko, aby pracę skończyć w wigilię. Potem należało ten stołek położyć pod krowę i czekać. Czekano  i obserwowano, która pierwsza bosiorka (wiedźma) przyjdzie wydoić krowę przed gospodarzem. Chodziło o to, aby się dowiedzieć, dlaczego krowy tracą mleko, lub się nie doją i jak temu zaradzić.
         Z każdym miesiącem i z każdym okresem w roku i w życiu człowieka związane są pewne obrzędy i zwyczaje. Jedne nas przerażają inne rozbawiają. Wiele z nich już zostało zapomniane, inne przetrwały w zmienionej formie. Uległy modyfikacji, dostosowaniu do obecnej rzeczywistości, a niektóre nie znane nam dotychczas (np.Walentynki), przyjęły się na dobre w naszej kulturze. Dlatego warto tu zacytować przysłowie: „Cudze chwalicie, swego nie znacie sami nie wiecie, co posiadacie”.

                              
                                                                                         tekst : Maria Wnęk







[1] Zwyczaj ten utrzymuje się nadal, szczególnie dzieci chętnie przynoszą lampiony na mszę roratnią.
[2] Z uwagi na to, że dzieci i dorośli  mają obecnie mniej czasu i są zapracowani, wprowadzono msze roratnie również wieczorem – po zmroku lecz przed świtem.

ŚWIĘTY MIKOŁAJ W KREMPACHACH

Tekst Maria Wnęk 
         
Św. Mikołaj urodził się ok 270 r. Pochodził z zamożnej rodziny z Patary w Licji. Został biskupem Miry. Znany był z wielkiej wrażliwości na biedę ludzką, nieszczęścia oraz pobożności i działalności charytatywnej. Śpieszył wszystkim z pomocą szczególnie dzieciom.                   
W Krempachach  jak i w każdej miejscowości na Spiszu i na całym świecie  6 grudnia dzieci czekają na świętego Mikołaja. Z historii  wiemy, że chodził on w nocy i podrzucał prezenty biednym dzieciom i rodzinom. Dlatego też najczęściej św. Mikołaj rozdaje prezenty wieczorem 5 grudnia. W tradycji naszej wsi[1] było, że św. Mikołaj chodził z orszakiem. Kilka dziewczyn przebranych za aniołki, ubrane w białe szaty, na głowie gwiazdy, czasem umalowane na czerwono policzki-  były  pomocnicami Mikołaja. Opiekowały się prezentami, które woziły na saniach i szukały odpowiednich adresatów.  W orszaku znajdował się także diabeł, zazwyczaj przebierali się chłopcy w tę postać, ale bywało, że dziewczyny podejmowały się także takiej  roli.
Wieczorem ok. godziny 17 lub 18 należało nasłuchiwać dzwonka, gdyż Mikołaj przychodząc do dzieci, oznajmiał to dzwonieniem – maly mosiężny dzwonek przytwierdzony był do pastorału, lub któryś z aniołów pełnił rolę dzwonnika. Kiedy rodzice lub dziadkowie usłyszeli dzwonek mówili do dzieci: „siadojcie, cicho juz bo Mikołoj juz   u somsiada, zaroz do nos przidzie”. Dzieci cieszyły się na prezenty,  ale również się bały, czasem Mikołaja, czasem diabła.
Pamiętam, że sama ze strachu jako pięcioletnie dziecko schowałam się pod stół i nie chciałam wyjść, nawet prezentami mnie nikt nie mógł przekonać. A najgorsze było nie to, że trzeba było się pomodlić, lecz pogłaskać Mikołaja po brodzie.
Mikołaj wchodząc do domu mówił gwarą spiską, czasami w języku polskim lub słowackim:

Jo zef świynty Mikołaj
Chodnym od dziedziny, do dziedziny[2]
I  roznosym dary;
Dobrym dzieciôm kołoce
A złym korbace[3].

Ja som svety Mikulaš
chodim od dediny do dediny
a roznašam darčeky:
dobrym detom kolače a zlym korbače.[4]

Po tej przemowie święty Mikołaj zaczął pytać, czy dzieci były grzeczne, czy były posłuszne rodzicom i dziadkom, czy modliły się codziennie itd. Dzieci zawsze odpowiadały twierdząco, chociaż rodzice skarżyli się Mikołajowi, na swoje pociechy. Wtedy dzieci dostawały napomnienia i nauki:
Tate,  mame słuchojcie, modlijcie się, byćcie grzecni, zebyf na drugi rok zaś tu môg przyść. Ale kiym dostaniecie balik to musicie się pomodlić. Abo choć przeżegnać.
A ty Marynko umies się zegnać?
 Które dziecko było odważne, to zmówiło w bardzo szybkim tempie modlitwę – Ojcze nasz lub Zdrowaś Maryjo, inne  zrobiło znak krzyża, aby jak najszybciej otrzymać prezent. Niektóre mniej odważne dzieci na prośbę Mikołaja  o modlitwę,  schowały się za rodziców lub  płakały w niebogłosy.
Do dzisiaj w Krempachach zachowała się tradycja chodzenia z Mikołajem. Również w XXI wieku młodzież zbiera się w grupy kilkuosobowe, dzielą się rejonami : my idyme na wyśni koniec, wy idźcie na dół , a tamta banda nief idzie do Glinika.[5]

    

św. Mikołaj rys.  M.W
Tradycyjny piernikowy Mikołaj






[1] Z opowiadań starszych ludzi i z moich zapisków.
[2] Dziedzina – wieś
[3] korbac – bat  do bicia – dyscyplina
[4] ten sam tekst św. Mikołaja w języku słowackim.
[5] My idziemy do  góry , wy na dół wioski a pozostali do Glinika – część wsi gdzie jest dużo czerwonej gliny z której kiedyś wyrabiano cegłę.